sobota, 30 listopada 2013

Proste ucierane ciasto + jak naprawić zważone ciasto lub krem


Dwa w jednym - na niespodziewanych gości i w razie niespodziewanego wypadku.
Bo nie wierzę, że każdy z nas, przynajmniej raz nie zepsuł kremu lub ciasta na bazie masła.
Mnie na przykład udało się to nawet dziś, a ciasto mimo wszystko wyszło pyszne. :3




  • 300g mąki tortowej
  • 250g masła lub margaryny 
  • 5 jajek (L)
  • 2 torebki cukru wanilinowego, najlepiej jednak 50g waniliowego, domowego
  • 200g cukru pudru


Wszystkie składniki powinny być w temperaturze pokojowej.
Masło oraz wszystkie rodzaje cukru ucieramy na puszystą, gładką masę.
W trakcie ucierania dodajemy po jednym jajku.
Po dodaniu każdego jajka ucieramy ciasto dokładnie, aż będzie jednolite, dopiero dodajemy następne.
Na masę maślaną wsypujemy przesianą mąkę i wszystko dobrze, acz delikatnie łączymy.
Gotowe ciasto wylewamy w przygotowaną niezbyt dużą tortownicę lub, jak u mnie, większą formę do babki i wstawiamy do nagrzanego do 180 stopni piekarnika.
Pieczemy ok. pół godziny, do 35 minut.
Studzimy na kratce i przed podaniem posypujemy cukrem pudrem.

JAK NAPRAWIĆ ZWAŻONĄ MASĘ:
Kiedy zauważymy, że z jakiego powodu masa nam się rozwarstwiła, należy po pierwsze przestać rozpaczać i chcieć wysyłać męża po kolejną porcję składników. ;)
Nastawiamy zamiast tego garnek do gotowania na parze, do którego wstawiamy miskę z maślanym kremem.
Dobrze mieszając, trzymamy na nim krem do momentu, aż masło połączy się znów w puszystą, jednolitą masę.
Kiedy będzie gotowe, dodajemy resztę składników, jak wcześniej.. tadam!
Naprawdę działa. ;)

Domowy cukier WANILIOWY





























Po traumie, jaką przeszłam dziś z szukaniem cukru WANILIOWEGO Kotanyi (jedyna firma, która robi taki cukier z wanilią, nie waniliną...), dałam za wygraną.
Odkopałam odłożone na "czarną godzinę" dwie laski wanilii i postanowiłam liczyć na inwencję.
Nie miałam ochoty kupować dodatkowo drobnego cukru do wypieków i okazało się, że wcale nie trzeba. :3

półtorej szklanki cukru kryształu
2 świeże laski wanilii
moździerz


Laski wanilii kroimy wzdłuż na połowę.
Ze środka małym nożykiem wydłubujemy "miąższ" i wrzucamy go do cukru w moździerzu.
Kilka chwil ucieramy wszystko, do momentu otrzymania cukru o dość miałkiej konsystencji.




Taka przyprawa, by smakowała dobrze waniliowo, powinna odstać w szczelnym słoiczku około tygodnia.

wtorek, 26 listopada 2013

Paczka dla polskiego kombatanta na kresach - Boże Narodzenie 2013



Moi drodzy!
Każdego roku, w każdym właściwie supermarkecie, przed świętami pojawiają się wolontariusze wspierający świąteczne zbiórki żywności.


Jeśli kiedykolwiek dorzuciliście swoją "cegiełkę" do takiego koszyka, jeśli nieobce jest Wam poczucie patriotyzmu i pamięć o ludziach walczących "za wolność Waszą i naszą" - wspomóżcie doroczną akcję Stowarzyszenia Odra-Niemen.
PAMIĘTAJMY O KRESOWYCH BOHATERACH!

Linki:
http://www.odraniemen.org/projekt/paczka-dla-polskiego-kombatanta-na-kresach
https://www.facebook.com/OdraNiemen?fref=ts





Domowy czosnek granulowany


























Niby nic prostszego, a jednak nie tak łatwo na to wpaść. ;)
Stąd też moje przypomnienie o tym, jak łatwo i przyjemnie powstaje domowy czosnek granulowany, który jest o wiele bardziej aromatyczny od tego z torebki.
A podstawa to zakup dobrej rośliny pochodzenia polskiego.


polski czosnek (ilość odpowiadająca potrzebom)
moździerz

Czosnek obieramy i grubo siekamy.
Wysypujemy go na spodek i stawiamy blisko kaloryfera do wyschnięcia.
(powinien być całkiem twardy, może to trwać kilka dni)
W domu będzie jakiś czas unosił się jego intensywny zapach, jednak nie ma na co narzekać, świetnie pomaga na katar. ;)
Po tym czasie suche cząstki czosnku (fajny łamaniec językowy :P) przekładamy do moździerza i rozdrabniamy na proszek.
Pył mieszamy z odrobiną soli, by dłużej zachował świeżość i przechowujemy w suchym miejscu, w szczelnie zamkniętym słoiczku.

niedziela, 24 listopada 2013

Śniadaniowe kotleciki z polędwicy z indyka


































Pomysł powstały w wyniku zalegającej w lodówce polędwicy z indyka.
Mimo, że naprawdę smaczna i dobrej jakości, jakoś żaden z domowników nie przepada za kanapkami z nią. Wynik kombinacji, by się nie zmarnowała jest bardzo smaczny i widoczny na zdjęciu. :)

350g polędwicy z indyka w tubie (u mnie indykpol)
ok. 50g żółtego sera
1 jajko
bułka tarta 
świeży szczypiorek
keczup
odrobina oleju do smażenia

Ser ścieramy na tarce o dużych oczkach.
Polędwicę kroimy w centymetrowe plastry (około 4 kotleciki) i każdy obtaczamy w jajku i tartej bułce.
Smażymy z jednej strony na złoto, po czym obracamy.
Kotleciki posypujemy sporą ilością sera, zmniejszamy temperaturę na patelni i nakrywamy ją pokrywką.
Smażymy polędwicę do momentu rozpuszczenia sera i zrumienienia z drugiej strony.
Podajemy na podgrzanym talerzyku posypane świeżym posiekanym szczypiorkiem i polane keczupem.

piątek, 22 listopada 2013

Likier bazyliowo-limonkowy



































Nie jest to przepis na taki likier bazyliowy, jaki spotykany jest w internecie, ponieważ nie użyłam skórki cytryny, a limonki, stąd też podpis "a'la controrivoluzione". ;)
Uważam to posunięcie (dość przypadkowe) za bardzo dobry wybór.
Limonka jest wyczuwalna, ale nie nachalna, a całość smakuje wybornie. Ot, nieco awangardy wprowadzone w tradycyjny trunek. ;)



50 sztuk świeżych listków bazylii
skrórka skrojona z małej limonki
300ml spirytusu 50%
300g cukru
300ml wody źródlanej


Listki bazylii płuczemy na sitku, po czym wrzucamy do litrowego słoika.
Limonkę sparzamy wrzątkiem, okrajamy z niej skórkę.
Tę dokładnie pozbawiamy albedo (białej gąbczastej części), do czego najlepiej użyć tarki o małych oczkach, po czym również wrzucamy ją do słoika.
Zalewamy wszystko alkoholem i odstawiamy w ciemne, ciepłe miejsce na tydzień.
Po upływie tego czasu z cukru i wody tworzymy syrop, studzimy go do temperatury pokojowej i łączymy z nalewem bazyliowo-limonkowym.
Napój jest gotowy do kosztowania, choć gdy się przegryzie nieco dłużej, jest jeszcze smaczniejszy.
Najlepszy podawany zimny, jak lód.
:)

Nalewki i wina domowe

środa, 20 listopada 2013

Domowa ogórkowa



































6 sporych ogórków kiszonych
2 ćwiartki kurczaka
1 porcja rosołowa
2 marchewki
3 średnie ziemniaki
1 średnia cebula
1 pietruszka
2 łyżki masła
pieprz, ziele angielskie, liście laurowe, sól
przyprawa warzywna/ kostki rosołowe


Z ćwiartek oraz porcji rosołowej, z kilkom ziarenkami pieprzu i ziela oraz 4 liści laurowymi gotujemy wywar.
Po zagotowaniu wody zdejmujemy szumowinę, a płyn solimy, wrzucamy kostkę rosołową/przyprawę warzywną do smaku i gotujemy do miękkości mięsa.
W tym czasie ogórki ścieramy na tarce o grubych oczkach.
W rondelku na maśle szklimy cebulę, do której następnie dorzucamy starte ogórki.
Przesmażamy całość kilka chwil, po czym zalewamy niedokończonym wywarem tak, by przykrył ogórki z nadwyżką.
Gotujemy je do miękkości na niedużym ogniu, ewentualnie uzupełniając poziom płynu.
Gdy wywar będzie gotowy, dorzucamy do niego startą na dużych oczkach marchew oraz pietruszkę i pokrojone w kostkę ziemniaki i gotujemy do miękkości.
Na koniec łączymy wszystko z ogórkami i zagotwujemy.
Doprawiamy solą oraz pieprzem, ewentualnie kwaśną śmietaną.
Porcje podajemy z kawałkami kurczaka, posypane posiekanym koperkiem.
<3

niedziela, 17 listopada 2013

Zupa krem z brukselek
































0,5kg brukselek
2l esencjonalnego bulionu warzywnego
2 spore ziemniaki

sok z połowy cytryny
sól, pieprz


Do bulionu warzywnego wrzucamy obrane i pokrojone w kostkę ziemniaki oraz brukselki, po czym całość gotujemy do miękkości warzyw.
Po tym czasie miksujemy je na gładką masę i doprawiamy solą, sporą ilością pieprzu oraz sokiem z cytryny..

sobota, 16 listopada 2013

Warmiński Łowczy, czyli nalewka ziołowa





Przepis na tę nalewkę przyszedł do mnie sam.
Nawet nie wiedziałam kiedy, a ustanowiłam proporcje i wstawiłam pyszny nalew.
Zdaję sobie jednak sprawę, że prawdopodobnie mnie, jak i nikomu innemu  nigdy nie uda się odtworzyć receptury tego fantastycznego trunku, jakim jest Jagermeister, toteż proszę o potraktowanie tytułu wpisu z przymrużeniem oka. :)


  • 0,5l spirytusu 50%
  • 250ml przegotowanej wody
  • 220g cukru
  • po łyżeczce rozdrobnionych w moździerzu - kminku, suszonego rozmarynu i majeranku, tymianku, mięty, jałowca, rumianku
  • łyżeczka zmieszanych razem, zmiażdżonych na proszek- cynamonu, kardamonu, goździków i czarnego pieprzu
  • po pół łyżeczki - suszonej bazylii, estragonu, suszonego piołunu, pietruszki i imbiru (również roztartych)
  • zmiażdżona gałązka suszonej lawendy
  • skórka skrojona z połowy cytryny



Jeśli chodzi o mieszaninę kardamonu, goździków i pieprzu oraz cynamonu, ja najpierw przygotowuję większą jej ilość, miażdżąc przyprawy w proporcjach - 10g goździków, 2 nieduże kory cynamonu, 5g ziarenek czarnego pieprzu oraz 2g kardamonu (ziarenek wyciągniętych ze środka łupinek)
Mam to szczęście, że posiadam ogrodowy, wysuszony majeranek, który jest wyjątkowo aromatyczny, to samo zresztą z miętą, piołunem oraz bazylią i tymiankiem. A ma to ogromny wpływ na walory smakowe nalewki.

Wszystkie zioła oraz skórkę cytryny umieszczamy w szklanym naczyniu, po czym zalewamy je spirytusem.
Potrząsamy naczyniem, by składniki się przemieszały i pozostawiamy miksturę na godzinę.
Cukier rozpuszczamy w 250ml wody.
Nalew przelewamy przez bibułę filtracyjną lub gazę wyłożoną watą kosmetyczną, by nie pozostały w niej żadne ziołowe farfocle, po czym łączymy go z syropem cukrowym.
Miksturę dokładnie mieszamy, przelewamy do butelek i żegnamy się z nią na minimum pół  roku, przy czym tak naprawdę powinna odpoczywać i naciągać przez 1,5 roku.
Powinna stać w ciemnym, chłodnym miejscu, najlepiej oczywiście w butelce z ciemnego szkła.
Jest przepyszna...

piątek, 15 listopada 2013

Śniadanie na 100%! Pełnoziarnisty omlet biszkoptowy z musem pomarańczowo-miodowo-kaki



































Czas na wyjątkowe śniadanie w kolorze pomarańczy.
Dawno nie robiłam żadnych dań tego typu i muszę przyznać, że tak za nimi tęskniłam, że... zjadłam podwójną porcję. ;_;
Omlet pełnoziarnisty, mus z owocem kaki i sok pomarańczowy... raj na dzień dobry!

(1 porcja)

  • 2 jajka
  • 2 łyżki pełnoziarnistej mąki
  • szczypta soli
  • klarowane masło do smażenia


mus:

  • 1 małe kaki
  • 1/4 szklanki soku pomarańczowego 100%
  • 2 łyżki płynnego miodu
  • biały pieprz (czubek łyżeczki)
  • szczypta mielonego kardamonu


1. Mus
Kaki obieramy ze skórki i kroimy w kostkę.
Wkładamy je do blendera, zalewamy miodem oraz sokiem pomarańczowym, dodajemy biały pieprz oraz kardamon i miksujemy całość na gładką masę.

2. Ciasto
Oddzielamy żółtka od białek.
Żółtka roztrzepujemy ze szczyptą soli, białka zaś ubijamy na sztywną pianę, po czym łączymy z żółtkami.
Dodajemy pełnoziarnistą mąkę i dobrze mieszamy.
Patelnię smarujemy klarowanym masłem, jednak omlet nie może w nim pływać, patelnia powinna być jedynie natłuszczona.
Ciasto wlewamy na rozgrzaną patelnię z masłem, po czym zmniejszamy ogień niemal do minimum i smażymy omlet z jednej strony około 3 minut.
Po tym czasie delikatnie przekładamy placek na drugą stronę i smażymy już nieco krócej.
Przekładamy go na talerz.


3. Finał
Gotowy omlet smarujemy musem, po czym zamykamy go i rozkoszujemy się smakiem połączonym z sokiem pomarańczowym tymbark. :)
Wersja dla łasuchów może zawierać również porcję bitej śmietany... ;)
Racuszki, placuszki, naleśniki, pancakes...


wtorek, 12 listopada 2013

Nalewka warzywno-cytrynowa na zbicie cholesterolu

































Tym razem produkt wytworzony typowo "dla zdrowotności", choć, wbrew temu, co można o niej myśleć, nie jest wcale zła w smaku.
Powiedziałabym nawet, że mnie osobiście bardzo smakuje!
I gdyby nie fakt, że po zbyt dużej ilości, wątrobie zrobiłoby się bardziej słabo, niż po innych trunkach, pewnie szybko by zniknęła. ;)

(potrzebna będzie sokowirówka, składniki na ok. 700ml trunku)
180ml soku z cebuli (potrzeba około 4 sporych sztuk)
180ml soku z selera (2 duże warzywa)
180ml soku z cytryny (2 duże)
180ml spirytusu 60% lub czystej wódki

Wszystkie płyny razem dobrze mieszamy i odstawiamy w ciemne, zimne miejsce na około tydzień.
Gdy się przegryzie, pijemy 3 razy dziennie po łyżce stołowej i obserwujemy, jak cholesterol znika. ;)
Nawet, jeśli przepis ten brzmi nieco ekscentrycznie i nieprawdopodobnie, polecam go z czystym sumieniem, ponieważ jest to specyfik sprawdzony i bardzo doceniany przez moją babcię.
Stąd też wiem, że naprawdę działa. :)

Nalewka miodowo-imbirowa

































Prawdziwie jesienna, rozgrzewająca nalewka na poprawę humoru.
Jest prosta, jak drut, a jak żadna inna delikatnie i sympatycznie szczypie w język.
Miód i kilka innych dodatków sprawiają, ze to idealny trunek na odgonienie wszelkiego rodzaju choróbsk imających się nas w deszczową porę.
Polecam wszystkim, póki zbiory świeżego imbiru jeszcze są dostępne w sklepach. :)


  • 100g świeżego imbiru
  • 250g miodu, najlepiej lipowego
  • 500ml spirytusu 60% (lub mocniejszy)
  • 2 gwiazdki anyżu
  • kawałek kory cynamonu
  • skórka skrojona z połowy cytryny


Imbir obieramy i kroimy w niezbyt cienkie krążki (100g powinno być go już po obraniu).
Miód przelewamy do rondelka, wrzucamy do niego pokrojony imbir i całość na najmniejszym z możliwych palników, w minimalnej temperaturze podgrzewamy przez kilka minut.
Należy uważać, by mikstura nie zawrzała i nie zaczęły zbierać się szumowiny.
Najlepiej cały czas jej pilnować i mieszać.
Kiedy przestygnie, przelewamy ją do słoika i zalewamy spirytusem.
Dorzucamy cynamon, anyż oraz skórkę cytrynową pozbawioną albedo (ja ścieram je na tarce do ziemniaków, idzie szybko i dokładnie).
Przygotowany nalew odstawiamy na tydzień w ciemne miejsce.
Co jakiś czas warto wstrząsnąć słojem.
Po tym czasie naszą miksturę filtrujemy i odstawiamy w to samo miejsce, by cierpliwie odpoczywała około pół roku.

piątek, 8 listopada 2013

Domowy cydr z polskich antonówek




Cydr, jabłecznik, kwas jabłkowy.
Niskoalkoholowy, gazowany napój, powstały z naturalnej fermentacji owocowej.
Przywędrował najpewniej od Celtów, jednak w Polsce jest to trunek wciąż chyba niezbyt popularny.
Mętny, przejrzysty, słodki, czy wytrawny - tworzyć można kilka wariantów, a każdy jest świetny na swój sposób.
Niewielka zawartość alkoholu pozwala na spokojne picie go w dużych ilościach, bez strachu o ból głowy. ;) Bardzo ciekawa alternatywa dla ludzi nie przepadających za piwem.


W Polsce sprzedaż cydru jest raczej nieopłacalna ze względu na wysokie opodatkowanie.
Dlatego serdecznie zachęcam do wypróbowania mojego przepisu na ten świetny napitek i cieszenia się jego smakiem w domowym zaciszu.
Wychodzi naprawdę rewelacyjny! :)




  • 2,5kg winnych jabłek (najlepiej właśnie antonówek)
  • 2,5l źródlanej wody (nie z kranu)
  • 30g świeżego imbiru (należy unikać suszonego, jest bez smaku)
  • połowa sporej cytryny
  • 300g cukru (jeśli chcemy uzyskać napój o średniej słodkości)



1. Jabłka dokładnie myjemy.
Kroimy je na ósemki i razem ze skórką i gniazdami nasiennymi, za to bez ogonków, przepuszczamy przez maszynkę do mielenia mięsa.
Taką miazgę umieszczamy w dużym słoiku.
Jabłka nie powinny zajmować w naczyniu więcej, niż połowę litrażu, ze względu na to, że w trakcie fermentacji masa "rośnie" i w pewnym momencie może się okazać, że chce uciec. ;)
Mus jabłkowy zalewamy 600ml wody i dobrze mieszamy.
Odstawiamy przykryty ściereczką lub gazą na tydzień.
Przez ten czas, przynajmniej raz dziennie należy mus dobrze przemieszać.

2. Po upłynięciu rzeczonego tygodnia zlewamy powstały płyn, a jabłka odciskamy i wyrzucamy.
Sporządzony moszcz łączymy z cukrem i mieszamy do jego rozpuszczenia, po czym wlewamy go z powrotem do dużego słoika.
W zależności od tego, ile soku udało nam się odcisnąć, tyle wody uzupełniamy, by uzyskać 2,5 litra całości.
Imbir ścieramy na drobnej tarce. To samo robimy ze skórką cytrynową i wrzucamy do wody z moszczem.
Z połowy cytryny wyciskamy sok i również wlewamy do słoika.
Wszystko dobrze mieszamy i zamykamy, jednak niezbyt szczelnie pokrywką.
Odstawiamy na 24 godziny do ponownego przefermentowania.

3. Po tym czasie płyn filtrujemy przez gazę wyłożona watą lub bibułę filtracyjną i przelewamy do szczelnych butelek.
Odstawiamy w ciemne miejsce na przynajmniej tydzień.

Po tym czasie napój nadaje się do picia, jednak oczywiście, im dłużej postoi, tym będzie lepszy.  ;)
Przy czym należy uważać, by się nie zepsuł.
Najbezpieczniejszy i odpowiedni czas, to miesiąc.
Jest to napój dość mocno gazowany i wbrew pozorom nie traci zawartości gazu zbyt szybko.
Dla mnie bomba.
I a propos... polecam nie zalewać butelek do pełna, ponieważ mogą wybuchać.

czwartek, 7 listopada 2013

Tradycyjne gołąbki z mięsem i ryżem w sosie pomidorowym









Kolejne danie, które w innym miejscu , niż dom nigdy jeszcze mi  nie smakowało.
Najlepsze i jedyne, to te duszone w sosie pomidorowym na mięsnym bulionie.
Zrobiłam dziś pół ogromnego gara i... właściwie już zniknęły. ;_;

  • 1 główka białej kapusty
  • 0,5kg mięsa mielonego wieprzowo-wołowego 
  • 200g ugotowanego białego ryżu
  • 1,5 litra bulionu mięsnego
  • 1 ząbek czosnku
  • 2 nieduże cebule
  • 3 łyżki masła
  • 50g koncentratu pomidorowego
  • kawałeczek korzenia selera
  • przyprawa warzywna, pieprz

Z kapusty wycinamy głąb, zdejmujemy kilka pierwszych, zwykle nieładnych i zdrewniałych liści.
Następnie główkę parzymy we wrzątku przez 20 minut, a najlepiej podgotowujemy kilka chwil w wodzie z łyżką cukru.
Należy uważać jednak, by liści nie rozgotować.
Pierwsze 2 sparzone liście zdejmujemy i układamy je na dnie garnka, w którym będziemy gotować gołąbki.
Pozostałe zdejmujemy z główki bardzo delikatnie, uważając, by się nie porwały.
Każdy z nich pozbawiamy za pomocą ostrego noża twardego rdzenia.
Jeśli zajdzie potrzeba, by gołąbki lepiej się zawijało, można również rozbić to miejsce tłuczkiem do mięsa.
Mięso mielone mieszamy z ryżem oraz zmiażdżonym ząbkiem czosnku.
Doprawiamy farsz przyprawą warzywną oraz sporą ilością pieprzu.
Na każdy liść kapusty układamy sporą ilość farszu i zawijamy je na kształt koperty.
Układamy je ścisło w garnku, by gdy zostaną zalane sosem, nie zaczęły się rozpadać.
Na wierzch układamy kilka pozostałych liści kapusty.
Cebule kroimy w kosteczkę i szklimy na maśle.
Zasmażamy z nią koncentrat i łączymy z mięsnym bulionem.
Gotowym sosem pomidorowym zalewamy w garnku gołąbki, dorzucamy do nich seler.
Gołąbki dobrze jest ucisnąć z góry pokrywką mniejszą od garnka w którym się gotują, by nie wypływały i nie rozpadły się.
Dusimy je w niezbyt wysokiej temperaturze przez około godzinę, do półtorej.

poniedziałek, 4 listopada 2013

Węgierski gulasz wołowy


































Jest kilka potraw, których nigdy nie zamawiam w restauracjach.
Jedną z nich jest właśnie gulasz węgierski, który jeszcze ani razu w żadnej mi nie zasmakował.
Pewnie dlatego, że za czasów mojego dzieciństwa, moja mama gotowała go perfekcyjnie i jakim go zapamiętałam, taki obecnie robię sama.
Prosty + pikantny = najlepszy.
Składniki podzieliłam na te podstawowe oraz przyprawy, by na pierwszy rzut oka nie odrzucała ich ilość, a tych drugich jest najwięcej. ;)


Składniki podstawowe:
  • 600g mięsa wołowego np. z łopatki
  • 1 puszka pomidorów w zalewie
  • 2 średnie pomidory
  • 2 strąki czerwonej papryki
  • 1 strąk papryczki chilli
  • 4 duże cebule
  • 3 ząbki czosnku
  • 3 średnie ziemniaki


Przyprawy:
  • 2 łyżki słodkiej papryki w proszku
  • 1 płaska łyżka ostrej papryki w proszku
  • 1 łyżka koncentratu pomidorowego
  • 1 łyżka ostrej, węgierskiej pasty paprykowej 
  • (można pominąć, jednak z nią gulasz zyskuje prawdziwy węgierski posmak :) )
  • 2 łyżki masła
  • 2 liście laurowe
  • 600ml wody
  • przyprawa warzywna/ kostka bulionowa 
  • sól, pieprz
  • olej do smażenia



Mięso kroimy w sporą, równą kostkę i podsmażamy je, wkładając na gorący tłuszcz.
Cebulę kroimy w grube piórka, czosnek grubo siekamy i wrzucamy je do podsmażonego mięsa.
Smażymy kilka chwil, po czym wrzucamy grubo pokrojone razem ze skórką pomidory oraz pomidory z zalewy, razem z płynem. Dusimy całość przez około 5 minut.
Na maśle przesmażamy koncentrat pomidorowy oraz pastę paprykową.
Następnie wrzucamy je na patelnię z mięsem, całość zasypujemy paprykami w proszku i dobrze razem mieszamy.
Zawartość patelni przekładamy do wysokiego garnka.
Wrzucamy do niego liście laurowe, kostkę bulionową/ doprawiamy przyprawą warzywną oraz pieprz i pokrojoną papryczkę chilli.
Wszystko zalewamy wodą i dusimy na wolnym ogniu przez 1,5 do dwóch godzin.
Jeśli zajdzie taka potrzeba, w trakcie gotowania uzupełniamy poziom wody.
Około pół godziny przed końcem duszenia do garnka dorzucamy pokrojoną paprykę oraz ziemniaki.
Na koniec ewentualnie doprawiamy solą i pieprzem.
Voila!