wtorek, 29 października 2013

Po maminemu - najlepszy rosół świata
































Długo, oj długo borykałam się z kompleksem braku umiejętności do zrobienia porządnego rosołu.
W ostatnim czasie robiłam go do obrzydzenia - co niedziela, ale muszę przyznać, że nareszcie wszystko jest w nim takie, jak powinno.
Smakuje, jak w domu i jestem z siebie dumna. :)
A najlepszy oczywiście z domowym makaronem!


  • 1 duża kura/kurczak
  • kawałek wołowiny (ok. 150g)/spora kość wołowa
  • 2 średnie marchewki
  • 3 pietruszki, najlepiej z kawałkiem natki
  • mały kawałeczek korzenia selera
  • nieduży por
  • nieduża gałązka natki selera
  • mała gałązka lubczyku
  • ok. 10 ziaren kardamonu, ziela angielskiego i czarnego pieprzu
  • 1 cebula w łupinie
  • sól


Mięso płuczemy.
Jeśli kupiliśmy kurczaka lub kurę w całości, należy ją poćwiartować.
Wołowinę zaś pozostawiamy w takim stanie, jak jest.
Następnie poćwiartowany drób i kość wołową/mięso przekładamy do wysokiego garnka.
Zalewamy je zimną wodą tak, by całe zostało przykryte, ze sporą nadwyżką.
Garnek stawiamy na średnim palniku i na małym ogniu czekamy do momentu zagotowania wody.
Podczas gotowania powstanie brunatna szumowina, którą należy zdjąć z powierzchni.
Nie należy jednak tym przesadzać, bo wbrew pozorom może to doprowadzić do zmętnienia zupy.
Cebulę w łupinie opalamy nad gazem do momentu, aż utworzy się na niej czarna skorupa.
Gdy w garnku zacznie wrzeć, wlewamy szklankę zimnej wody, by  "uspokoić" płyn, po czym wrzucamy obrane warzywa, opaloną cebulę, kardamon, ziele angielskie, pieprz ziarnisty oraz lubczyk (ja dałam szatkowany mrożony) i natkę selera.
Całość solimy do smaku, jednak niezbyt dużo.
Tylko tyle, by mięso gotujące się w wywarze nie było mdłe.
Teraz następuje część dla cierpliwych.
Prawdziwy rosół, z duszą, powinien gotować się pod przykryciem około 4 godzin, na ogniu najmniejszym z możliwych.
Powinien lekko "pyrkać".
Ten magiczny wywar gotowany w pośpiechu nigdy nie smakuje, jak rosół, a, jak to mawia moja mama "jak garnek tylko po rosole opłukany".
Po tym długim czasie zupę można przecedzić, ale nie trzeba.
Naoglądałam się programów, w których rosół przelewany jest przez ręcznik papierowy lub gazę.
Nigdy tego nie robię.
Moim zdaniem, najlepszy jest po prostu - tłusty, z mięsem i mięciutkimi warzywami, nie podawany "na czysto".
Jeśli jednak nie lubimy w zupie farfocli, wszystko można wyjąć po prostu cedzakową łyżką.
Pod koniec gotowania przyprawiamy zupę według uznania solą lub przyprawą warzywną.
Pieprz mielony do smaku dodajemy dopiero na końcu.
Jednak nie w garnku, a do zupy nałożonej na talerze.
Gdy postąpimy inaczej, rosół będzie mętny i niesmaczny.

2 komentarze:

  1. U mnie też dzisiaj był taki wolno "pyrkany" rosołek, tyle, że na kaczuszce :) Nigdy jeszcze do rosołu nie dodawałam kardamonu - prawdę mówiąc jeszcze nigdy go nie używałam. Czy jest wyczuwalny w rosole jakoś wyraźnie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest on wyczuwalny, ale użyty w odpowiedniej ilości nie nachalny.
      Daje bardzo przyjemny, lekko cytrynowy aromat i naprawdę szczerze go polecam. :)

      Usuń