Na zdjęciu mój mazurek z wzorem wykonanym przeze mnie z lukru plastycznego oraz suchych barwników, przedstawiający symboliczne przyjście Wiosny - według dawnych Słowian oraz współczesnych Rodzimowierców, ta pora roku nadchodzi, gdy Perun pokonuje panującego nad światem Welesa (żmija).
Mazurek to oczywiście nieodłączny element Wielkanocy.
Moim ulubionym jest ten czekoladowy, który w tej wersji może zaskoczyć. :)
Ciasto:
- 120g miękkiego masła (raczej nie polecam margaryny)
- 4 łyżki stołowe cukru pudru
- 2 żółtka (z jajka M)
- 280g mąki pszennej (t. 500)
- pół łyżeczki soli kuchennej
Krem:
- 1,5 tabliczki mlecznej czekolady
- 150ml śmietanki 30%
- 2 łyżki masła
- 150g konfitury z płatków róży
Masło rozgniatamy palcami do dużej miski.
Dodajemy do niego cukier puder oraz żółtka i sól.
Na koniec dosypujemy mąkę i zagniatamy kruchy spód.
Jeśli wyszedł zbyt twardy, można lekko pokropić ciasto wodą i zagnieść ponownie.
Bez odstawiania do lodówki, wylepiamy ciastem spód tortownicy lub formy do tarty o wielkości 25 centymetrów.
Pieczemy w 200 stopniach do momentu zezłocenia brzegów (około 15 minut).
Ciasto wyjmujemy z pieca i pozostawiamy do ostudzenia.
W kąpieli wodnej rozpuszczamy czekoladę.
Najprościej jest, gdy mamy przystawkę do gotowania na parze.
Do garnka wlewamy wodę, przykrywamy go przystawką.
Do niej wstawiamy miseczkę i wkruszamy czekoladę.
Do garnka wlewamy wodę, przykrywamy go przystawką.
Do niej wstawiamy miseczkę i wkruszamy czekoladę.
Gdy się rozpuści, w podobny sposób podgrzewamy śmietankę uważając, by nie doprowadzić do wrzenia.
Ponownie na parze łączymy śmietankę z czekoladą i dodajemy również masło.
Ponownie na parze łączymy śmietankę z czekoladą i dodajemy również masło.
Krem pozostawiamy do przestudzenia. Do polania spodu powinien mieć temperaturę pokojową.
Na przestudzone kruche ciasto wykładamy konfiturę z róży.
Tę zalewamy kremem czekoladowym.
Na koniec formę zawijamy w folię spożywczą i wstawiamy na noc do lodówki.
Jeśli chcemy mazurek ozdobić bakaliami, należy zrobić to po polaniu ciasta kremem.
Dziękuję!
OdpowiedzUsuńJa po tym cieście wiem za to, że nie cierpię lukru plastycznego... Nie dla mnie, z moim brakiem cierpliwości. ;)
Pozdrawiam!