expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

Ostatnio dodane przepisy

Szukaj na tym blogu

wtorek, 17 czerwca 2014

Nalewka na rozmarynie


































Długo zbierałam się, żeby wrzucić ten przepis.
Nie byłam do niego przekonana, ale tak to jest, jak ocenia się książkę po okładce. ;)
Odstała sobie miesiąc i już jest pyszna!
Cóż poradzić..., najpewniej następnego miesiąca już nie wytrwa.


  • 20g świeżych gałązek rozmarynu
  • 500ml spirytusu rozcieńczonego do 40% lub czysta wódka
  • połowa średniej cytryny
  • 250g cukru
  • 50g miodu pszczelego
  • 300ml wody


Rozmaryn przepłukujemy i jego gałązki rozdzielamy na nieco mniejsze.
Wrzucamy je do sporego słoja i zalewamy alkoholem.
Odstawiamy pod przykryciem w ciemne miejsce, na około 2 tygodnie.
Po tym czasie nalew przelewamy przez czystą, płócienną ściereczkę i odstawiamy na bok.
Z cukru, wody i miodu robimy syrop, który następnie pozostawiamy do wystygnięcia.
Łączymy go w słoju z rozmarynowym nalewem.
Cytrynę parzymy we wrzątku, po czym ocieramy z jej połowy skórkę oraz wyciskamy sok.
Tak startą skórkę, jak i sok wlewamy do słoja z nalewką.
Całość dobrze mieszamy i tak przygotowany alkohol odstawiamy na przynajmniej miesiąc w chłodne, ciemne miejsce.

Nalewka ma ciekawy, niecodzienny smak.
Jak ktoś dobrze ujął "lepiej się tym nie zważyć", ale lampeczka dla zdrowotności na pewno nie zaszkodzi. :)

piątek, 13 czerwca 2014

Proste roladki schabowe w sosie pomidorowym /pomidorowe inspiracje - mięso


Zgodzę się, że nie goszczą dziś u mnie składniki zbyt wyszukane.
Czy jednak, by danie było wyśmienite musi składać się z ingrediencji z kosmosu?
Czasami warto przeprosić stary (choć wiadomo, że chodzi o świeży.  ;) ), dobry schab i z nim wykombinować coś magicznie prostego, rozpływającego się w ustach.
Często jeden składnik potrafi zawojować smakiem prostej potrawy.
Tutaj, robi to niezastąpiony koncentrat pomidorowy pudliszki i... "tajemnicza" przyprawa... :)


  • 0,5kg świeżego schabu wieprzowego
  • 1 duża cebula
  • 2 ząbki czosnku polskiego
  • 50g koncentratu pomidorowego pudliszki
  • 100g żółtego sera
  • 1 łyżeczka suszonego oregano
  • 1 łyżeczka suszonej bazylii
  • 1 łyżeczka rozdrobnionego kuminu rzymskiego
  • 2 pełne kubki bulionu drobiowo-warzywnego (może być z kostki/esencji)
  • kilka plasterków chudego boczku
  • pęczek pietruszki
  • 2 łyżki masła
  • olej rzepakowy
  • sól morska, świeżo mielony pieprz kolorowy


Schab przepłukujemy pod bieżącą wodą i osuszamy.
Kroimy go na kilka plastrów grubości około 1,5 centymetra.
Plastry mięsa rozbijamy tłuczkiem, uważając by ich nie porwać.
Każdy z przygotowanych kotletów oprószamy z obu stron solą oraz pieprzem i odstawiamy do lodówki na przynajmniej godzinę.
Po tym czasie mięso wyjmujemy z lodówki i pozwalamy mu nabrać temperatury pokojowej.
Tworzymy roladki.
Na plasterku mięsa układamy plasterek sera ulubionej grubości oraz boczek.
Całość zawijamy ścisło i odkładamy na bok, zwinięciem do dołu.
Postępujmy tak ze wszystkimi plastrami.
Na patelni rozgrzewamy niewielką ilość oleju rzepakowego i podsmażamy na nim lekko roladki z każdej strony.
Gotowe przekładamy do naczynia do zapiekania.
Gdy mięso czeka w naczyniu, przygotowujemy prosty i pyszny sos i nagrzewamy piekarnik do 180 stopni.

Na patelni rozgrzewamy dwie łyżki masła z łyżką oleju rzepakowego.
W średniej temperaturze, na patelni podsmażamy pokrojoną w półksiężyce cebulę.
Gdy zmięknie, dorzucamy do niej koncentrat pomidorowy i bardzo dokładni mieszamy.
Kilka chwil podsmażamy wszystko razem.
Do cebuli i koncentratu dolewamy ciepły bulion, przeciśnięty przez praskę czosnek i wszystko razem doprowadzamy do wrzenia.
Na niewielkim ogniu, mieszamy sos, do uzyskania jednolitej konsystencji.
Przyprawiamy go mielonym lub rozdrobnionym w moździerzu kuminem, pieprzem oraz ziołami, ewentualnie odrobiną soli, jeśli wywar nie był słony dostatecznie.
Sos powinien wyjść dość zawiesisty, ale nie gęsty.
Gotowym sosem zalewamy roladki czekające w naczyniu, a na wierzchu układamy kilka plasterków żółtego sera.

Danie wstawiamy do nagrzanego piekarnika i zapiekamy około 40 minut.
Po tym czasie, gotowe roladki posypujemy posiekaną natką pietruszki i podajemy gorące. :)
U nas pałaszowane były z ugotowanym kalafiorem z zasmażką z tartej bułki, ale polecam do nich również kluski śląskie.

Smacznego!






Pudliszki - Pomidorowe inspiracje

czwartek, 12 czerwca 2014

Zupa cytrynowa z kurczakiem
















Przekonałam się, że nie smakuje każdemu.
Mamy więc do czynienia z czymś wyjątkowo dziwacznym, jak na mój tradycyjny gust kuchenny.
Tak, czy inaczej, jest to najlepsza potrawa na upały. :)


  • 1 średnia pierś kurczaka
  • 2 średnie cebule lub 4 dymki
  • 1 cytryna
  • 1 średnia pietruszka
  • 1 duża marchew
  • 1 mały korzeń selera
  • 1 pęczek natki pietruszki
  • sól, pieprz
  • kilka kostek rosołowych
  • olej rzepakowy




Mięso i myjemy i osuszamy, po czym kroimy w niedużą kostkę.
Zasypujemy je równomiernie solą oraz świeżo mielonym czarnym pieprzem.
Pokrojone i przyprawione cząstki kurczaka można odstawić na godzinę do lodówki.
Po tym czasie wrzucamy je na lekko rozgrzaną patelnię z odrobiną oleju i przez kilka minut podsmażamy.
Marchew, pietruszkę oraz korzeń selera kroimy w słupki, natkę siekamy, cebulę kroimy w piórka.

Cytrynę parzymy we wrzątku, a następnie ścieramy z niej cienko skórkę na drobniutkiej tarce.
Do smażącego się mięsa dorzucamy pokrojoną włoszczyznę, natkę oraz skórkę cytrynową i przez moment dusimy.

Dorzucamy cebulę i wszystko razem dusimy do miękkości.
Po około 10 minutach duszenia, zawartość patelni przerzucamy do garnka i zalewamy dość obficie wodą (zupa nie powinna być zbyt gęsta), po czym całość doprowadzamy do wrzenia.
Do garnka z wrzącą zupą dorzucamy kostki rosołowe i co jakiś czas mieszając podgotowujemy, aż mięso będzie całkowici miękkie, jednak nie rozpadające się.
Cytrynę "wałkujemy" chwilę na stole, by dokładniej wycisnąć sok.
Robimy to w wyciskarce, bądź ręcznie do miseczki, by zanim wlejemy sok do zupy wybrać dokładnie pestki.
Osobiście uwielbiam kwaśne rarytasy i zawsze daję całość soku.
Jeśli jednak nie jesteśmy wielkimi smakoszami kwasoty, na początek lepiej dać najwyżej połowę.
Ci, którzy uważają zabielane zupy, mogą kapnąć łyżeczkę kwaśnej, czy też słodkiej śmietanki..
Zupę podajemy z ugotowanym oddzielnie makaronem spaghetti lub ryżowym, posypaną  natką pietruszki, bądź otartą skórką cytryny.

Jak mówiłam, jest to dość wyjątkowy wynalazek, nie polecam więc go, jako dania na rodzinny obiad...
Zawsze lepiej wcześniej upewnić się, czy goście są przygotowani na coś udziwnionego.

Dla mnie jest to jednak pewnego rodzaju odskocznia, od typowego domowego jedzenia.
Jest lekka, nienachalna, choć również sycąca, a na pewno orzeźwiająca.

Toteż.. smacznego. ;]

wtorek, 3 czerwca 2014

Tarta na cieście francuskim, z wędzonym łososiem, mozzarellą i pomidorami


Najlepsza tarta jaką jadłam, inspirowana przepisem z książki Lidla "Pascal kontra Okrasa". <3

  • 1 opakowanie ciasta francuskiego
  • 1 kulka mozzarelli
  • 300g pomidorów na gałązce
  • 150g wędzonego łososia w plasterkach
  • 4 jajka
  • 100ml jogurtu bałkańskiego
  • pęczek szczypiorku
  • kilka listków świeżej bazylii
  • pieprz czarny i sól morska świeżo mielone


Ciasto francuskie wykładamy w formie do tarty. 
Jeśli używamy formy metalowej, najlepiej wysmarować ją wcześniej masłem, w przypadku ceramicznych lub szklanych nie jest to wymagane.
Ciasto nakłuwamy dość gęsto widelcem.
Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni.

Pomidory parzymy we wrzątku i obieramy ze skórki, po czym kroimy w malutką kostkę.
Na cieście wykładamy w kształcie "wachlarza" mozzarellę oraz wędzonego łososia.
W powstałe trójkąty wrzucamy część pomidorów, a całość zasypujemy szczypiorkiem oraz posiekanymi listkami bazylii.
Przyprawiamy tartę z wierzchu solą oraz pieprzem.

Jajka wbijamy do miski i mieszamy trzepaczką razem z jogurtem bałkańskim, aż będą jednolite.
Gotową masą jajeczną zalewamy tartę, a na wierzch dorzucamy resztę pomidorów i liści bazylii.
Z wierzchu doprawiamy jeszcze raz solą oraz pieprzem i szczypiorem.

Gotową tartę wstawiamy na środek nagrzanego piekarnika i zapiekamy do pół godziny, aż jajka się zetną.
Re-we-la-cja!







Wiosenna nalewka z kwiatów czarnego bzu (PYCHA!)


































Ah!
Zaraz po tej z płatków róży, moją ulubioną jest nalewka z kwiatów czarnego bzu.
Płatki i kwiatki w spirytusie to coś wprost niesamowitego...
Jeśli jesteście znudzeni owocowymi alkoholami, polecam nie przegapić okazji, bo bez kwitnie, zdaje się, tylko do lipca. ;)


  • 25 baldachów kwiatów czarnego bzu
  • 0,5l spirytusu rozcieńczonego do 50% (lub czysta wódka)
  • 0,5l wody
  • 350g cukru kryształu
  • 1 duża cytryna


Baldachy kwiatów bzu przepłukujemy na sicie pod bieżącą wodą i pozostawiamy, by z niej nieco obciekły.
Każdy z nich rozrywamy na kilka mniejszych oraz obcinamy ogonki i  przerzucamy je do dużego słoja.
Cukier umieszczamy w rondelku i zalewamy połową litra wody, po czym gotujemy na małym ogniu, aż cukier się rozpuści. Gotowy syrop pozostawiamy do ostygnięcia.
Cytrynę po wyparzeniu przez kilka minut we wrzątku kroimy na grubsze plastry i również umieszczamy w słoju, razem z kwiatami.
Wszystko to zalewamy syropem cukrowym i dobrze razem mieszamy.
Słój przykrywamy pieluchą tetrową bądź gazą i odstawiamy w ciepłe, ciemne miejsce na tydzień (płyn nie powinien zacząć fermentować). Należy pamiętać, by co dzień zamieszać zawartość słoika.
Po tygodniu do naczynia z kwiatami dolewamy spirytus bądź wódkę i również dobrze mieszamy.
Pozostawiamy je tak na około 24 godziny, a następnie przecedzamy przez gazę.
Do nalewki można dodać sok z połowy cytryny, jednak dla mnie idealna jest taka od razu po przefiltrowaniu.
Jak każda nalewka, by nabrać odpowiednich walorów smakowych, powinna "odstać swoje".
Za absolutnie minimum uważa się okres około sześciu miesięcy, ale u nas prawdopodobnie nie wytrzyma 3... tygodni. ;)




Domowy Wyrób

poniedziałek, 2 czerwca 2014

Łosoś norweski w letniej marynacie, grillowany w papilotach z liści klonu



Różowo, letnio i przyjemnie, bo łosoś jest rybą wyjątkową.
Moja wersja, grillowana w papilotkach z liści klonu, to jeden z tych przepisów, który można dopisać do listy "gdyby zabrakło folii aluminiowej". Sprawdzają się one w tej wersji wyjątkowo dobrze, a ryba nabiera delikatnie ciekawego posmaku.

Dla 4 osób
  • 2 ok. 250-gramowe świeże filety z łososia norweskiego
  • 1,5 pęczka świeżej zielonej pietruszki
  • skórka otarta z 1 cytryny
  • skórka otarta z dużej pomarańczy
  • 1 łyżeczka soku z cytryny
  • 1 średni ząbek czosnku
  • 6 -7 łyżek oleju rzepakowego
  • 2 listki świeżej mięty
  • 1 łyżka świeżo mielonej soli morskiej
  • 1 łyżeczka świeżo mielonego kolorowego pieprzu
  • 8 małych (lub 4 duże) zielonych liści klonu
  • szczypta mielonego imbiru
  • 600g  młodej marchewki
  •  pół kostki masła
  •  1 łyżeczka cukru

 *Przed otarciem skórki cytrynowej i pomarańczowej, owoce najlepiej wyparzyć we wrzątku.

Filety kroimy w poprzek na połowy - powstają cztery porcje.
Pietruszkę i miętę bardzo drobno siekamy, po czym wrzucamy do miseczki.
Dosypujemy do nich otarte skórki z owoców, przeciśnięty przez praskę ząbek czosnku oraz sok z cytryny.
Wszystko zasypujemy świeżo zmieloną solą morską, pieprzem i imbirem, a na koniec zalewamy olejem rzepakowym.
Marynatę dobrze mieszamy, by składniki się połączyły.
Filety z każdej strony smarujemy równomiernie marynatą, po czym odstawiamy na pół godziny.

Liście klonu płuczemy pod bieżącą wodą, a następnie osuszamy.
Układamy na każdym kawałek ryby, a na niej zaś plasterek pomarańczy.
Liście zawijamy dość ścisło, zamykając je przy pomocy ogonka.
Rybę polecam przygotowywać na niewielkim ogniu, na patelni grillowej, nie aluminiowych tackach.
Dużo łatwiej będzie nam kontrolować temperaturę, a trudniej zaś przypalić liście. ;)
Najlepszy aromat uzyskamy korzystając z grilla z zamykaną pokrywą.
Ryba powinna być gotowa maksymalnie po upływie 20 minut.

Polecam, jako, że to danie iście letnie, popularne do ryby frytki z ziemniaków zastąpić karmelizowaną marchewką, którą również możemy przygotować na powietrzu, na grillowej patelni, w sposób następujący:
Na patelni rozgrzewamy łyżkę oleju rzepakowego.
Wrzucamy pokrojoną w kształt "frytek" obraną marchewkę i doprawiamy ją solą oraz pieprzem, a następnie zalewamy wodą.
Gdy woda zawrze, na patelnię dodajemy masło i łyżeczkę cukru.
Marchewkę grillujemy do momentu, aż woda odparuje, najlepiej na niezbyt wielkim żarze, by dokładnie zmiękła, a by nie było potrzeby ciągłego uzupełniania płynu.

Do tego surówka ze świeżego, zielonego ogórka i pomidorów przyprawionych sosem vinegret...
Niebo w gębie. ^_^









Grilluj z łososiem norweskim!
.