expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

Ostatnio dodane przepisy

Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Wesołych świąt wszystkim! :)



Wszystkim moim czytelnikom życzę samych pyszności na świątecznym stole, oczywiście bogatego Mikołaja i szczęścia w rodzinie.
By ten wyjątkowy czas był dla Was nie tylko odpoczynkiem od pracy i szkoły, ale także wewnętrznym przeżyciem prawdziwej świątecznej atmosfery.

W pośpiechu i zapracowaniu zapominamy, co tak naprawdę powinny oznaczać święta.
Życzę wszystkim, byście odnaleźli w sobie chęć celebrowania Bożego Narodzenia. 
:)

sobota, 21 grudnia 2013

Kutia z miodem pitnym




























A propos maku i kutii - http://bialaglowka.blogspot.com/2013/12/swiateczne-ciekawostki-kulinarne-mak.html


  • 1 szklanka niebieskiego maku
  • 1 szklanka ziaren pszenicy lub pęczaku
  • 1 szklanka wymieszanych w ulubionych proporcjach orzechów włoskich i laskowych
  • 1 szklanka miodu pitnego (trójniaka)
  • 4 łyżki miodu pszczelego
  • 3/4 szklanki cukru pudru
  • garstka rodzynek sułtanek
  • garstka suszonych moreli


Dzień przed przygotowywaniem przysmaku, pszenicę oraz mak zalewamy wodą, a rodzynki miodem pitnym i pozostawiamy na noc do namoczenia.

Następnego dnia, pszenicę osączamy, wrzucamy do garnka i zalewamy świeżą wodą.
Gotujemy do miękkości, w trakcie gotowania zmieniając wodę kilkukrotnie.
Mak osączamy i dwukrotnie mielimy przez gęste sitko, za drugim razem na przemian z cukrem pudrem.

Ugotowaną pszenicę i mak łączymy ze sobą.
Dorzucamy namoczone rodzynki oraz posiekane orzechy i pokrojone w paseczki morele.
Dodajemy miód pszczeli i pitny, w którym moczyły się rodzynki i wszystko razem dobrze mieszamy.
Przekładamy całość do miski i dekorujemy według uznania.

:)

Czysty barszcz czerwony na zakwasie




























  • 800g czerwonych buraków
  • 500ml zakwasu buraczanego
  • 3 spore marchwie
  • 2 pietruszki
  • 1 mały seler
  • 1 nieduży por
  • 1 duża czerwona cebula
  • sól, majeranek
  • kilka ziaren pieprzu, ziela angielskiego
  • ok. 6 goździków
  • 3 liście laurowe
  • olej do smażenia


Buraki myjemy i obieramy, po czym ścieramy na tarce o dużych oczkach.
Cebulę obieramy i drobno siekamy.

Na głębokiej patelni rozgrzewamy olej i wrzucamy do niego cebulę.
Gdy się zeszkli, dorzucamy starte buraki  i wszystko razem przesmażamy przez kilka minut, dobrze mieszając.
Następnie cebulę i buraki przekładamy do garnka, zalewamy litrem wody i gotujemy na niedużym ogniu do miękkości warzyw. W trakcie gotowania, jeśli zachodzi potrzeba, uzupełniamy płyn.

Włoszczyznę myjemy i obieramy, po czym kroimy na cząstki.
Wrzucamy do garnka, zalewamy wodą tak, by przykryła warzywa z ok. 2 centymetrową nadwyżką.
Gotujemy do miękkości.

Gdy wywary z buraków i włoszczyzny będą gotowe, obydwa cedzimy przez gęste sitko.
Do przecedzonego wywaru warzywnego wlewamy zakwas buraczany, wrzucamy pieprz, ziele, goździki i liście laurowe.
Całość doprowadzamy do wrzenia.
Dodajemy wywar z ugotowanych buraków i dobrze wszystko razem łączymy i gotujemy jeszcze około kwadransa.
Na koniec barszcz posypujemy majerankiem i doprawiamy solą.

Podobnie, jak w przypadku rosołu, do gotowania zupy nie zaleca się używania mielonego pieprzu.
Stanie się mętna i gorzkawa w smaku.
Ugotowane buraki warto zatrzymać i przygotować z nich sałatkę śledziową. :)

Smacznego!

środa, 18 grudnia 2013

Bardzo prosty, staropolski sos z suszonych grzybów

































  • garść suszonych borowików lub podgrzybków
  • 1 duża cebula
  • sól, biały pieprz mielony
  • estragon
  • 1 łyżka mąki pszennej
  • 2 łyżki masła


Grzyby płuczemy i zalewamy ok. 700ml chłodnej, przegotowanej wody.
Dodajemy do nich obraną i pokrojoną w ćwiartki cebulę.
Wszystko razem gotujemy na niewielkim ogniu do miękkości.
Po tym czasie wywar przecedzamy - cebulę wyławiamy i odrzucamy, a grzyby miksujemy, jednak na niezbyt gładką masę.
Z mąki i masła robimy zasmażkę i łączymy z płynem grzybowym.
Dobrze mieszamy, by nie powstały grudki.
Dorzucamy zmiksowane grzyby, a cały sos doprawiamy solą, pieprzem oraz szczyptą estragonu.

wtorek, 17 grudnia 2013

Świąteczne ciekawostki kulinarne - mak

Zastanawialiście się kiedyś, skąd wzięły się pewne tradycje w naszej kuchni?
Dlaczego w Wigilię na każdym polskim stole nie może zabraknąć niektórych potraw?
To, że że po prostu muszą się na nim znaleźć, jest dla nas obecnie tak oczywiste, że nie zastanawiamy się nad ich znaczeniem, w przedświątecznym pośpiechu nie mamy zresztą na to czasu.
Gdyby jednak ktoś znalazł chwilę, postaram się przybliżyć co i dlaczego. ;)
                                                                                                                                   /zdj. internet/
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mak to roślina, która w polskiej tradycji jest od lat ceniona i ważna.
Prawdopodobnie w każdym polskim domu, w dzień Wigilii Bożego Narodzenia, na stole znajduje się przynajmniej jedna potrawa lub ciasto z makiem.


Dzieje się tak, ponieważ jest on symbolem dobra i pomyślności, jak również płodności i urodzaju.

Znana chyba wszystkim kutia, to deser, który łączy mak między innymi miodem, co daje nam szczęście i powodzenie życiowe.


Niegdyś wierzono, że w Wigilię (dzień Szczodrych Godów) dusze przodków wracają do swych domów, by biesiadować z domownikami i najeść się na cały rok.
To właśnie kutia jest przysmakiem naszych dziadów, ze względu na słodycz i sytość, tak więc nie powinno jej nigdy zabraknąć.

Do tej pory, w niektórych rejonach Polski oraz w obrządku rodzimowierczym, zachował się zwyczaj wróżenia z niej tego, jaki będzie nadchodzący rok.
W tym celu nakłada się kutię na dużą łyżkę i z całym impetem jej zawartość wyrzuca pod sufit.
Jeśli doleciała do sufitu i przykleiła się choć na kilka chwil, świadczyć to ma o ogromnej pomyślności.



http://bialaglowka.blogspot.com/2013/12/szesc-makowcow-babci-anielki.html ;)

Rolada z szynki z pastą ziołową z olejem rzepakowym i morelami





























  • 1kg szynki wieprzowej
  • garstka suszonych moreli
  • sok wyciśnięty z 3 dużych pomarańczy i kilka cząstek owocu
  • 1 łyżka miodu pszczelego
  • 1 nieduża marchewka
  • 1 opakowanie ziół prowansalskich
  • olej rzepakowy
  • sól, pieprz
  • folia aluminiowa, sznurek do związania rolady


Szynkę myjemy i osuszamy papierowym ręcznikiem.
Pozbawiamy ją większych kawałków tłuszczu i żyłek.
Delikatnie rozkrawamy ją ostrym nożem na płat, grubości około 1-1,5 centymetra.
Oprószamy je z każdej strony solą oraz pieprzem i odstawiamy do lodówki w pojemniku, na przynajmniej godzinę.

Morele kroimy na połówki.
W soku z pomarańczy dobrze rozprowadzamy miód pszczeli i umieszczamy w nim połówki moreli.
Te również pozostawiamy do namoczenia na godzinę.

Z ziół prowansalskich oraz oleju rzepakowego robimy pastę.
Powinna być dość gęsta, ale dobrze się rozprowadzać.
Po upływie danego czasu, mięso wyjmujemy z lodówki  jego wewnętrzną część smarujemy ziołową pastą.
Układamy na niej dość gęsto namoczone morele.

Szynkę zawijamy w rulon, który dokładnie zawijamy grubym kuchennym sznurkiem.
Wierzch rolady również smarujemy pastą.
Mięso układamy na folię aluminiową i zawijamy ją u góry niezbyt ścisło.
Przekładamy je do foremki lub naczynia żaroodpornego i pieczemy ok. 45 minut w temperaturze 180 stopni.

Po upływie tego czasu, z wierzchu pieczeni zdejmujemy folię, do sosu wrzucamy pokrojoną w cienkie plasterki marchew oraz pozostałe morele i cząstki pomarańczy.
Mięso zalewamy sokiem, w którym moczyły się morele i bez przykrycia dopiekamy jeszcze około pół godziny.
W tym czasie należy pieczeń dość często polewać wytworzonym sosem.
Po upieczeniu zdejmujemy sznurek, roladę kroimy na plasterki grubości ok. 1cm.
Podajemy na liściach sałaty, jako przekąskę lub polane sosem z marchewkami i morelami, jako danie główne.
Szynka w tej postaci jest pyszna, aromatyczna i krucha.


Olej rzepakowy jest naturalnym źródłem kwasów omega – 3 i dlatego zawsze, kiedy przygotowuję mięsną pieczeń, właśnie jego wybieram do pomocy.
Dzięki niemu, kiedy jemy tak pyszny obiad, wiem, że to nie tylko rozkosz dla podniebienia, ale i całkowicie naturalne wspomaganie rozwoju naszego mózgu.
Dodatkowo mięso zawsze będzie świetnie upieczone i nie zmieni smaku. :)





poniedziałek, 16 grudnia 2013

Śledzie w kolorowym pieprzu i pomidorach




Nie ma świąt bez ryby.
Dla mnie jednak ryba świąteczna to nie tylko karp (za którym właściwie nie przepadam), ale i właśnie śledzie, bez których nie wyobrażam sobie wigilijnej wieczerzy.
By w rybne przysmaki nie wkradła się rutyna, warto pomyśleć nad ich kolorową wersją. :)


































Wariant pierwszy - kolorowy pieprz


  • 0,5kg śledzi 
  • 1 opakowanie kolorowego pieprzu
  • 2 spore cebule
  • olej rzepakowy


Dzień przed przygotowywaniem potrawy, śledzie moczymy w misce z zimną wodą.
Najlepiej zostawić je do namoczenia na noc.
Po tym czasie kroimy je na dzwonka i układamy w pojemniku.
Po ułożeniu, grubo mielimy na nie ziarno kolorowego pieprzu, którego powinno być bardzo dużo.
Cebule obieramy, drobno siekamy i również dobrze zasypujemy nią warstwę śledzi.
W zależności od wielkości pojemnika, układamy następną warstwę, z którą czynimy to samo.
Śledzie zalewamy olejem rzepakowym; powinny być nim przykryte.
Pojemnik zamykamy i pozwalamy rybie odstać, nawet kilka dni.

Wariant drugi - śledź w pomidorach (w kolorach tęczy - czerwony ;))

  • 0,5kg śledzi
  • 1 słoiczek koncentratu pomidorowego
  • 2 spore cebule
  • olej rzepakowy

Z rybą postępujemy tak, jak w przypadku poprzedniej wersji. :)
Cebule obieramy i kroimy w niezbyt grube piórka.
Na patelnię wlewamy olej (około 3/4 szklanki).
Wrzucamy do niego cebulę, zmniejszamy temperaturę i czekamy, aż cebula zmięknie.
Po tym czasie zwiększamy temperaturę pod patelnią, a do cebuli i oleju dokładamy koncentrat pomidorowy.
Całość przesmażamy przez kilka minut dobrze mieszając, by koncentrat połączył się z olejem i cebulą..
Sos pomidorowy układamy cienką warstwą w pojemniku.
Na niego układamy pokrojone w dzwonka śledzie, na nie zaś znowu warstwę sosu.
W ten sposób postępujemy do wyczerpania sosu i ryby.
Jak poprzednio, śledzie w pomidorach również lubią swoje odstać.
Po kilku dniach przyjemnie miękną i przechodzą pomidorowym aromatem. :)

piątek, 13 grudnia 2013

Zapomniane ozdoby świąteczne część IV, ostatnia - Diduch

Zapomniane ozdoby świąteczne

Część IV, ostatnia

Diduch


Diduch, czyli dziad. Tak nazywali nasi przodkowie ostatni zerżnięty z pola snop zboża.
Ustawiano go w kącie izby na Boże Narodzenie oraz w czasach przedchrześcijańskich na obrzęd święta godowego - Szczodrych Godów, czyli w dzień Narodzin Słońca i przesilenia zimowego, 21 grudnia.
W tradycji tak pogańskiej, jak chrześcijańskiej, przystrajany był wstążkami, czy też orzechami, a traktowany był, jako talizman, wróżba przyszłego urodzaju.
Z jedną różnicą - u pogan Diduch, był również symbolem goszczących na wieczerzy wszystkich zmarłych przodków.

Dziś wiadomym jest, że w pośpiechu, miejskim życiu nie udałoby się dostać takiej ozdoby świątecznej.
Wierzę jednak, że tradycja nie umiera i na wsiach do tej pory, w ten świąteczny czas, Diduch gości w wielu domach.

/zdj. internet/
Sczodre Gody, Rodzimowierczy związek wyznaniowy Rodzimy Kościół Polski







Szczodre Gody, RKP

Szczodre Gody 2010, Stowarzyszenie Rodzimowierców Kołomir

Pierogi ze szpinakiem i żółtym serem, w cieście z olejem rzepakowym































Mój wymysł i pierwsze zmagania z zaklejaniem pierogów falbanką...
Nie są może zbyt piękne, ale z każdym kolejnym idzie mi co raz lepiej.
Z tym nadzieniem i w tym cieście, nawet najbrzydsze będą smakowały wybornie!

Ciasto:
  • 3,5 szklanki mąki pszennej
  • 1 szklanka gorącej wody
  • 1 jajko
  • 2 łyżki oleju rzepakowego
  • szczypta soli

Z podanych składników zagniatamy ciasto i wyrabiamy, aż stanie się jednolite.
(Ponieważ gorąca woda może poparzyć nam ręce, warto pomóc sobie mikserem ze spiralnymi widełkami)
Uformowane w kulę odkładamy pod misę na oprószonym mąką blacie na około pół godziny (raczej dłużej, niż krócej).

Farsz:
  • 450g mrożonego szpinaku
  • 80g żółtego sera
  • 3 spore ząbki czosnku
  • 1 średnia cebula
  • przyprawa warzywna
  • biały pieprz mielony
  • olej rzepakowy do smażenia i gotowania
Szpinak rozmrażamy w rondelku i odsączamy wodę.
Czosnek obieramy i wyciskamy przez praskę prosto do szpinaku.
Cebulę drobno siekamy i podsmażamy na oleju, następnie dodajemy do farszu.
Doprawiamy całość przyprawą i pieprzem do smaku, po czym dobrze mieszamy.
Pozostawiamy do przestygnięcia.
Ser ścieramy na tarce o dużych oczkach i dorzucamy do ostudzonego szpinaku.
Wszystko dobrze mieszamy, by składniki się połączyły.

Ciasto wałkujemy na stolnicy na grubość około 3mm i wykrawamy kółka odpowiedniej dla nas wielkości.
Nakładamy farsz tak, by wszystko dało się dobrze zakleić i formujemy pierożki.

W garnku gotujemy wodę z łyżeczką soli i oleju, by pierogi się nie posklejały.
Gdy zawrzy, wrzucamy pierogi i gotujemy do wypłynięcia ich na powierzchnię.

Olej rzepakowy jest naturalnym źródłem kwasów omega – 3 i dlatego z kilku względów staje się w kuchni niezastąpiony. W przypadku pierogów, świetnie uelastycznia ciasto, sprawia, że zawsze wyjdą z gotowania bez szwanku, a cebula po usmażeniu na nim nie ma nieciekawego posmaku, który potrafią pozostawiać kiepskiej jakości produkty.
Sprawia też, że każdego dnia dodajemy do swojej diety, elementy ważne dla naszego zdrowia, nawet tego nie zauważając. :)

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Zapomniane ozdoby świąteczne część III - Światy


Zapomniane ozdoby świąteczne

Część III

Światy


"Światy", to własnoręcznie wykonywany, w najprostszych słowach - przodek dzisiejszych bombek.
Rozpowszechnione zostały na początku XIX wieku, a zawieszano je ówcześnie na podłaźniczkach.
Tworzenie tych misternych dekoracji polegało na wycinaniu ornamentów z opłatka i sklejaniu ich w kulę, zazwyczaj po prostu za pomocą śliny.
Nasi dziadowie wierzyli, że tak, jak i pająki, te właśnie ozdoby miały zapewnić dostatek i szczęście na przyszły rok.
Według innych przekazów, zwyczaj tworzenia światów wywodzi się z tradycji pogańskiej, kiedy to symbolizowały one wszystkich bogów, a wykonywano je na święto godowe.

Tak o światach przeczytamy w "Chłopach" Władysława Reymonta:
"(...) myślał, o czym by dalej mówić, gdy Józka przystąpiła zapłoniona i jęła prosić, aby dał jej parę kolorowych opłatków.
- Na światy mi potrzebne, były z łońskiego roku, ale się we wesele do cna pomarnowały."

Jak nam wiadomo, również z tejże książki, w Lipcach mistrzynią w klejeniu światów była Jagusia Paczesiówna.

Tak za to, o tej typowo polskiej ozdobie bożonarodzeniowej, pisze w swoim utworze pt. "Ozdoby"
Emilia Szybista:

Czy wiecie moi mili czym nasi przodkowie iglaki zdobili?
Najczęściej się stroiło tym co pod ręką było..
Ozdoby z papieru i słomy, orzechy, pierniki, główki czosnku, cebuli i jabłka
Oraz przepiękne światy z opłatka.
Teraz podam przepis krótki, jak wykonać takie opłatkowe cuda, Spróbujcie!
To bardzo łatwe, każdemu się uda.
Wymyśl wzór (kulę polecam), opłatek, do cięcia narzędzie.
Złącz brzegi językiem, a spoiwem najlepszym własna ślina będzie.
I gotową ozdobę na choince powieś.
Krucha, ale przepiękna i ma swą wymowę!
Gdyż światy opłatkowe szczególnie kulistego kształtu.
Gwarantują wam życie w zdrowiu i dostatku.
Dodam jeszcze, że światów nie masz w całym świecie.
Narodowa specjalność, tylko w polskich domach je znajdziecie.

/zdj. internet/





Bagietka z masełkiem ziołowym i wędzonym łososiem






























Lekkie, ale jednak dość pożywne i przede wszystkim przepyszne śniadanko.
Domowe masełko ziołowe jest wprost niezastąpione. :3

  • 1 duża bagietka
  • łosoś wędzony
  • pół kostki masła osełkowego
  • pół pęczka pietruszki
  • 2 ząbki czosnku


Masło rozpuszczamy w rondelku.
Czosnek obieramy i przeciskamy przez praskę, po czym wrzucamy do masła.
Pietruszkę siekamy i również dodajemy do masła. Dobrze wszystko mieszamy.
Przekładamy do wysokiej miseczki i pozostawiamy do zastygnięcia.
Przed całkowitym stężeniem dobrze jest wszystko jeszcze raz przemieszać, by składniki się połączyły.
Bagietkę kroimy w kromeczki, każdą smarujmy masłem i układamy na niej nieduży kawałek łososia.
Takie małe, a cieszy. :)

niedziela, 8 grudnia 2013

Sześć makowców Babci Anielki


































Najlepsze, mięciutkie i słodkie - świąteczne makowce.
Nigdy nie jadłam lepszych i choć co roku udaję, że nie lubię tego ciasta, sama zjadam przynajmniej połowę rulonika.
Choć babcia robi je bez rodzynek, ja pokusiłam się (na prośbę męża) o dodanie ich do farszu.
Tak więc bożonarodzeniowy makowiec, na bogatości (bo chyba odrobinę przesadziłam z ilością farszu, ale co tam).
Właściwie sześć makowców.
<3

Przepis na 6 sporych makowców.

Ciasto:
  • 1kg mąki pszennej wrocławskiej
  • 250g masła
  • 5 jajek (L)
  • 200g cukru
  • 800ml kwaśnej śmietany 18%
  • 70g świeżych drożdży
  • łyżeczka soli
  • ew. kilka łyżek mleka
  • +1 jajko do smarowania


Farsz:
  • 700 - 800g niebieskiego maku
  • 300g cukru
  • olejek lub cukier migdałowy
  • 150g masła
  • 2 łyżki miodu
  • 1 całe jajko
  • 3 białka
  • ew. rodzynki, orzechy, według upodobania


            1.  (na dzień przed pieczeniem)

Mak zalewamy wodą tak, by został przykryty z nadwyżką i pozostawiamy na noc do namoczenia.

Kwaśną śmietanę (jeśli świeżo wyjęta z lodówki) podgrzewamy lekko w kąpieli wodnej do temperatury pokojowej.
Drożdże ucieramy z łyżką cukru, po czym łączymy ze śmietaną i odstawiamy na ok. pół godziny.
Masło rozpuszczamy w rondelku i pozostawiamy do ostygnięcia.
W tym czasie jajka ucieramy z resztą cukru.
W trakcie ucierania dodajemy na przemian przesianą mąkę oraz ostudzone masło i sól.
Następnie masę tę dobrze łączymy ze śmietanowo-drożdżowym zaczynem.
Całość dobrze zagniatamy, aż przestanie kleić się do rąk.
Jeśli jest zbyt twarde, posiłkujemy się dodaniem kilku łyżek letniego mleka.
Porządnie wyrobione ciasto przekładamy do glinianej miski i przykrywamy ją dość szczelnie folią spożywczą.
Naczynie z ciastem odstawiamy na noc do lodówki.

          2. (następnego dnia)

Mak przekładamy na czystą, lnianą ściereczkę i dobrze odciskamy.
Do maszynki do mielenia zakładamy drobne sitko ("do maku") i przepuszczamy przez nie mak przynajmniej dwa razy.
Ponieważ w swej magicznej kuchni takowego sitka nie posiadam ( i ręczną maszynkę, która ma ze 40 lat ;)), przemieliłam wszystko przez nieco grubsze, ale razy pięć... też działa. ;)
Przy ostatniej turze mielenia, do maszynki na przemian wkładamy mak i po trosze cukru, aż do jego wyczerpania.
Przekładamy wszystko do wysokiej miski i dodajemy jajko oraz miód i ewentualne bakalie (rodzynki należy namoczyć przynajmniej godzinę, u mnie były moczone w czerwonym, wytrawnym winie) oraz odrobinę olejku migdałowego lub łyżeczkę takowego cukru.
Białka ubijamy na sztywno i również łączymy z masą makową.
Na koniec dodajemy roztopione, wystudzone masło i wszystko razem bardzo dokładnie mieszamy.

Ciasto, które odpoczywało w nocy w lodówce, wyjmujemy na blat i dzielimy na 6 równych (lub chociaż w miarę równych ;)) części.
Każdą z nich wałkujemy na stolnicy w prostokąt o grubości około 5 milimetrów.
Smarujemy go wewnątrz roztrzepanym jajkiem i równomiernie, acz nie nazbyt grubo, nakładamy farsz.
Z każdej strony powinno pozostać po przynajmniej centymetrze czystego ciasta, bez farszu.
Wygładzamy makową powierzchnię i zawijamy ciasto w ciasny rulonik.
(można, ale nie trzeba zawinąć kawałek ciasta do wewnątrz, by końcówki były ślicznymi "piętkami").
Zawinięte ciasto układamy na papierze do pieczenia.
Jeśli ktoś lubi, by się świeciło, można posmarować wierzchy żółtkiem rozmąconym z łyżką mleka.
Ja jednak, jeśli planuję polać je lukrem, tego nie robię.
Zawijamy cały rulonik luźno w papier tak, by miało miejsce na rośnięcie i nie zawijamy końcówek pod spód (zdjęcie może wprowadzać w błąd, zrobiłam to odruchowo :/)
Odstawiamy ciasto na około pół godziny do ponownego podrośnięcia.
W tym czasie rozgrzewamy piekarnik do 180 stopni.

Makowce układamy w nieznacznych, ale jednak odległościach od siebie i pieczemy około 45- 50 minut.
Studzimy na kratce i dzielimy się przysmakami z rodziną. :)




Wigilia 2013

Domowa przyprawa do piernika




























Zdjęcie brzydkie, ale tylko takie mi po tej przyprawie zostało... :/
Wyszła rewelacyjnie przearomatyczna.
Kiedy mi się skończyła i drugą musiałam kupić, strasznie się zawiodłam, ponieważ nie pamiętałam jak słabo one wypadają w stosunku do tych ubijanych pół dnia ręcznie w mikromoździerzu...

  • 15g całych goździków
  • 15g kory cynamonu
  • 1 mała gałka muszkatołowa
  • 5g ziarenek kardamonu (wydłubanych z łupinek lub mielonego)
  • 3g czarnego pieprzu w ziarnach
  • 3g pieprzu białego (najlepiej również w ziarnach, ale ciężko go znaleźć)
  • 5g anyżu w gwiazdkach
  • 10 ziaren ziela angielskiego

Wszystkie składniki po kolei miażdżymy w moździerzu, po czym dokładnie razem mieszamy.
Oczywiście najlepiej, jeśli wszystkie przyprawy będą świeże, nie wrzucone po prostu z torebki już zmielone, ponieważ ma to ogromny wpływ na jakość i aromat naszej przyprawy piernikowej.
Naprawdę polecam poświęcić odrobinę więcej czasu, bo piernik z nią wychodzi naprawdę rewelacyjny. :)

piątek, 6 grudnia 2013

Zapomniane ozdoby świąteczne część II - Pająk


Zapomniane ozdoby świąteczne

CZĘŚĆ II

Pająk


Pająk większości z nas kojarzy się wyłącznie z futrzanym lub nie, miłym, bądź mniej, ale jednak zwierzątkiem.
Jest to skojarzenie oczywiste i prawidłowe, ale dziś o pająkach, które nie będą straszne nawet domownikom z ciężkim przypadkiem arachnofobii - o ukrywających się pod taką samą nazwą, ludowych dekoracjach świątecznych.

Pająki, popularne zresztą jeszcze wciąż do lat 70. XX wieku, to ozdoba typowo bożonarodzeniowa.
Każdego roku, jako symbol urodzaju, dostatku, gospodynie tworzyły nowe dekoracje, dosłownie z tego, co miały akurat pod ręką.
Głównie temu, zawdzięczały tradycyjne pająki swoje powodzenie wśród gospodyń, jednak mimo taniości w wykonaniu, niektóre z nich potrafiły robić większe wrażenie, niż ozdóbki z drogo zakupionych materiałów.
Istnieją dwa rodzaje tego typu motywów zdobniczych.
Pierwsza, to tasiemki, bibułki czy też innego rodzaju materiał podwieszany pod sufitem, właśnie na kształt pająka, łączony na środku izby przy lampie, czy też innym elemencie, wyznaczającym centrum pokoju.
Drugi, nieco bardziej wzięty na wsiach, sporządzano na stelażu tworzonym z pojedynczych słomek, na których zawieszano kwiaty z bibułek, czy wełny, jak również słomkowe wielościany oraz wszelkiego rodzaju inne, kolorowe ornamenty.

Mówiąc nieco bardziej osobiście - uważam za obrzydliwe modne, świecące plastikowe renifery i mikołaje w stroju coca-coli. Tak więc na przekór laicyzacji świąt i wypieraniu naszej pięknej kultury przez wspakulturę zachodu, jeden, jak i drugi pająk, powstaje na tegoroczne święta w moim domu.

Zdjęcia: internet


Pająk współcześnie wykonany, do zakupienia w sklepie internetowym folkstar,pl



folkstar.pl











.