To jedno z tych dań, które nieodmiennie kojarzą mi się z kuchnią mojej mamy.
Zawsze, właściwie naprawdę ZAWSZE, kiedy mój ojciec wyjeżdżał w dłuższą trasę ciężarówką, mama przygotowywała dla nas jedzenie, którego nie robiła, gdy ojciec był w domu.
A pyz, pierogów i klusków wszelkiej maści nie jadał.
Ja też ich nie cierpiałam, a bardziej znienawidzonym daniem były tylko "pierogi leniwe".
Nadszedł jednak czas, kiedy sama stałam się panią domu i odkryłam, że nie zawsze chce się przygotowywać obiad, przez duże "o".
Od tej pory przypominając sobie koszmar dzieciństwa, zawsze śmieję się do siebie, bo obecnie je uwielbiam. ;)
- 1,5kg ugotowanych ziemniaków
- mąka ziemniaczana
- pół łyżki soli
- dwie łyżki oleju
Ugotowane ziemniaki przepuszczamy przez prasę lub mielimy w maszynce, przez sitko z małymi oczkami.
Zmielone przekładamy na stolnicę posypaną mąką.
Robimy zagłębienie i wkładamy w nie trzy łyżki mąki ziemniaczanej oraz sól.
Ugniatamy wszystko razem i w miarę wyrabiania ewentualnie dogniatamy większą ilość mąki.
Ciasto powinno być nieklejące i dawać dobrze się formować.
Po wyrobieniu, z gotowego ciasta odrywamy kawałki takiej wielkości, jak chcemy, by były kluski i formujemy z nich kuleczki.
W każdej robimy dość głęboką dziurkę.
W garnku zagotowujemy wodę z dwiema łyżkami oleju i odrobiną soli, po czym do wrzącej wrzucamy przygotowane kluski.
Gotujemy około 3 minut od wypłynięcia na powierzchnię.
Podajemy gorące ze śmietaną i skwarkami z boczku/ ulubionej kiełbasy lub podsmażone.
:)
Bardzo lubię takie kluski...
OdpowiedzUsuńJa już też. :)
OdpowiedzUsuń